Mało znany film muzyczny skupiony wokół osoby Hermana Brooda i jego anturażu. Herman był holenderskim muzykiem i malarzem, który tworzył na przełomie lat 70. i 80. Do historii przeszedł jako jedyna prawdziwa holenderska gwiazda rock and rolla. Ostatecznie w 2001 Brood popełnił samobójstwo, co wpisuje się w ten schemat. W filmie prezentuje się jako nieco bardziej hardkorowa wersja Elvisa Presleya. Sam obraz ma szczątkową fabułę, którą można zawrzeć w jednym zdaniu: pewien rabuś banków postanawia po ostatnim skoku zacząć żyć uczciwie jako rockman. Z treści trudno się tego domyślić, zwłaszcza że film został nakręcony w trzech językach: angielskim, niemieckim i holenderskim. Pozostaje zatem skupienie się na zawartej w nim muzyce. Jest to główny, jeśli nie jedyny, atut tej produkcji. Cha-Cha może przypaść do gustu osobom lubiącym dźwięki z pogranicza punka i nowej fali z końca lat 70. chociaż zakres prezentowanych gatunków obejmuje też jazz, bluesa czy klasycznego rock and rolla. Oprócz Brooda mamy możliwość posłuchać utworów w wykonaniu innych członków jego trupy, w której skład wchodziły przede wszystkim Lene Lovich i Nina Hagen. Jeśli ktoś jest fanem tych artystek to na pewno obejrzenie ich w akcji, może stanowić sporą atrakcję oraz dodatkową motywację, by zaznajomić się z owym dziełem.